Posiadanie określonego genu, który zwiększa prawdopodobieństwo raka NIE oznacza posiadania raka. Tylko pewien „odsetek” pacjentów ze zidentyfikowanymi genami faktycznie choruje na raka. Chodzi o to, że „gen” nie powoduje raka, bo gdyby to zrobił, każdy z genem z definicji skończyłby z rakiem. Najważniejsze pytanie brzmi: „W jaki sposób duży procent ludzi, którzy mają ten gen, NIE choruje na raka?” Pytanie, które medycyna całkowicie ignoruje. Odpowiedź tkwi w fakcie, że potrzeba 15-20 różnych genów, które muszą zostać zmodyfikowane, aby wydobyć raka… pozostałe geny (a być może również zidentyfikowane tak zwane „onkogeny”) są genami aktywowanymi w związku na nasze reakcje na życie. Postrzeganie i umysł są podstawowymi mechanizmami kontrolującymi aktywność genów, to jest mięso i ziemniaki Epigenetyki. W związku z tym obecnie uznaje się, że inicjacja raka ma główny składnik stylu życia, nawet National Cancer Society uznało, że ponad 60% wszystkich nowotworów jest związanych ze stylem życia.
Ponieważ umysł jest interfejsem między naszą percepcją a naszą biologią, nasza świadomość jest głównym czynnikiem pośredniczącym w wywoływaniu raka. Czy sugeruję, że czyjś rak jest połączony z jego świadomością… TAK. ALE, i to duże ALE, nie jest prawdopodobne, aby ich samoświadomy umysł miał z tym coś wspólnego. Jest to oczywiście programowanie podświadomego umysłu, które w niewidzialny sposób kontroluje naszą biologię w 95-99% przypadków. Jak opisałem w mojej książce, podstawowe programy w podświadomości zostały załadowane do naszych umysłów między rozwojem płodu a pierwszymi 5-6 latami życia.
Kontynuacja jutro… na razie czytasz o tym „Pamiętasz swoje życie przed siódmym rokiem życia?”